A dziś mrozek taki, że akumulator zasponsorował mi spacer 40 min z synkiem do przedszkola...na szczęście starszaki załapały się na podwózke i dzięki temu nie spóźniły się do szkoły- chyba:)
a sweter był i go nie ma
dokupiłam jeden motek z Jilly poppy ale z innej dostawy ... więc raz, że wełenka jakby ciut inna- cieńsza to i w farbowaniu takie żółcie się przebijają.....dwa to jakby ciut przytyłam w porównaniu do jesiennych rozmiarów:)
więc sprułam znaczną część i się robi od nowa , mam być zadowolona ze swetra a nie udawać , że tak miało być....dobrze, że lubię robić:)
pozdr wciąż zmarznięta:)
Oj, wiosny już się wszystkim chce:) pozdrawiam słonecznie:)
OdpowiedzUsuńSłusznie Anetko - ma być dobrze i noszalnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena