
Tu zapraszamy na pomidorki koktajlowe, tylko trzeba sie pospieszyć bo schodzą na pniu. hania zjada prosto z krzaka jak tylko trochę zczerwienieja:)

I moja ulubiona róża, Leonardo da Vinci sie nazywa:

Tu zwabiacze motyli, czyli budleje. Słodki zapach i kwitnienie do mrozów własciwie, jak obcinam kwiatostany, to zalety tych krzewów. W południe motyli jest tysiace, moim dzieciom bardzo sie to widowisko podoba.


Taka jedna pięknośc mi została, resztę sióstr wykopałam wkurzona po tym, jak w tamtym roku sie poprzewracały i paskudnie to wygladało.

Z pola robótkowego to tak, guziki wrzosik ma, nawet przyszyte. Nie było jeszcze okazji zrobic mu przemiery ale przy najbliższej okazji się zrobię na bóstwo i każe obfotografować. Nie bedzie to łatwe, bo jestem przemeczona, niewyspana i obolała. Sie zobaczy co da sie zrobić.
Szkrabik ząbkuje, wyszła mu dolna jedyneczka i jest troche rozdrazniony. W zsadzie mu sie nie dziwię, że chce do mamy i nie chce leżec ale mój kręgosłup tego nie rozumie i już ma pomału dosc. Mały waży w końcu już 9 kg, slepa uliczka. No ale w końcu to nie blog : Moje choroby i ja:))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz