Deszczowo mamy od kilku dni, ogrodnicza strona mojego Jestestwa cieszy się, bo na rośliny to juz żal było patrzeć, tej dziewiarskiej tez to specjalnie nie przeszkadza, ale...w czasie deszczu dzieci wyłaża ze skóry...nie tylko moje chyba ...no i łazimy tez po deszczu...
Nad stawem posiedzieć sie nie da, choć jest na co popatrzeć:
Prowodyrem naszych deszczowych wycieczek jest jak widać Najmłodszy
A ja zanimi z robótką, o tak sprytnie zabezpieczoną:))
No - i oto dowód, że w deszczu też może być piękny świat:)
OdpowiedzUsuńU mnie też leje, wieje, ponuro i zimno, brrrrr :(. Jedyna korzyść z tej aury to taka, że chusty mi przybywa, bo z domu nikt mnie dziś nie wygoni ;). Pozdrawiam serdecznie i życzę szybkiej poprawy pogody :).
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do ogrodniczej radości z deszczu, ale dzieci no niestety, znudzone bardzo.
OdpowiedzUsuńNo pewnie, szkoda czasu, w tym zagajnikui 1 oczko, w nastepnym drugie i robotka idzie naprzod i wszyscy sa zadowoleni, dzieci ze spaceru, mama ze udalo sie zrobic kilka rzadkow, no i przyroda...
OdpowiedzUsuńTeż u mnie leje,już nawet nie pamiętam który dzień z rzędu...a do tego tak strasznie przeziębiona jestem,że nie mam co marzyć o jakimkolwiek wyjściu...:(Pozdrawiam więc słonecznie:)
OdpowiedzUsuńPogoda zupełnie jak u mnie :)
OdpowiedzUsuńCzyżbyś znowu bambusek wzięła w obroty?
Przepiękne lilie wodne!
OdpowiedzUsuńPrzejechałam dziś prawie pół Małopolski (z robótką na kolanach;)- wszędzie pada deszcz, a w Tatrach śnieg. Chyba wezmę się za dzierganie rękawiczek z jakiejś wełenki ;)
Fajna pogoda!!!
OdpowiedzUsuńTak Antosiu, właśnie tak robię:)))i faktycznie Kasiu jeszcze raz skusiłam sie na bambus:) a pogoda dzis ma sie poprawić bo inaczej wszyscy zwariują:)
OdpowiedzUsuń"W czasie deszczu dzieci się nudza, to powszechnie znana rzecz"....a to ciekawe....ktos kto pisał te słowa chyba nigdy jako dziecko nie był na wsi gdy padał deszcz!!!
OdpowiedzUsuńNigdy się nie nudziałam..po pierwsze można było brodzić w kałużach i to na bosaka (bo woda w nich była czysta i rodzice nie protestowali!!!)..po drugie siedziało się w "brogu"....ha...kto nie wie co to jest, niech się dowie....a tam zawsze było co robić!!...a po trzecie była weranda z blaszanym dachem i słuchało sie kropli deszczu!! Orkiestra prima sort....najlepiej zgrana na świecie pod batuta Najlepszego z Dyrygentów:)) A potem jak sie juz umiało czytac to własnie weranda w deszczowy dzien była najwspanialszym miejscem do czytania "kombojskich " książek!!!:))...a troszkę potem....do pierwszych lektur o miłości!!
To były czasy!!!
:))
Udało sie, przełknął!!!
OdpowiedzUsuńa jakieś nowe zdjęcia znad stawu będą? :)
OdpowiedzUsuńno, czytelnik nasz pan:))
OdpowiedzUsuń