Wiosenny nagłówek zrobiłam, raźniej od razu:)
Nic się nie dzierga....w najbliższym czasie niewiele się w tym zakresie zmieni z przyczyn ode mnie niezależnych...kołnierzyka sie mianowicie dorobiłam ...wiem że teraz modne, ale nie o taki mi chodziło...ortopeda kazał nosić a lekarza trza sie słuchać...w sumie to dobrze, że boli bo inaczej trudno byłoby mi go słuchac:) no ale mądrzy powiadają, że jak boli to znaczy , że się żyje a jak nie boli nic no to....:))
i tym optymistycznym akcentem kończę, juz niedługo tawuły tak bedą kwitły.... a blog chyba zmieni profil na ogrodowo-dzieckowy, bo obu tych rzeczy u mnie dostatek:)))
pozdrawiam
Hej:)
OdpowiedzUsuńŻe boli to ja też już po sobie wiem...
Ale Tobie z jakiego powodu ten kołnierzyk? chyba nie z powodu samego bólu??? spowiadaj no się ;)
No Kasiu, ja od urodzenia się Najmłodszego mam problem z kręgosłupem szyjnym, z krzywizna naturalną- której nie ma, z wypadniętym dyskiem, boli i promieniuje gdzie się da, a kołnierz ma za zadanie powstrzymac mnie przed pochylaniem głowy:) harda mam byc i nos zadzierac do góry:)
OdpowiedzUsuńO rany, to Ci strasznie współczuję.
UsuńNo to bądź harda, noś kołnierzyk ile trzeba i zdrowiej :)
Oj, problemów z kręgosłupem nie zazdroszczę i serdecznie współczuję :(. Noś ten kołnierzyk, nawet jeśli niezbyt twarzowy i chodź z wysoko podniesioną głową - niech Ci to pomoże i ulży w bólu :). Dużo zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńPS. Ja wczoraj też czułam, że żyję :((. Na szczęście dzisiaj jest już znaczne lepiej :).
Niech ból Ci przestanie dokuczać jak najprędzej byś mogła oddawać się również swojej pasji, gdyż pięknie to robisz.))
OdpowiedzUsuńZasyłam pozdrowienia z Małopolski.
Strasznie przykra sprawa, ale to przejdzie. Musisz tylko być grzeczna - nie szarpać, nie dźwigać, nie nosić, nie podskakiwać, nie patrzeć w dół, tylko przed siebie itp. Nakazane mam dużo ćwiczyć, jeździć na rowerze i pływać, a będzie dobrze :)) Mam te same problemy, ale kołnierza nie noszę, ponieważ mój lekarz twierdzi, że tylko do jazdy środkami lokomocji należy je zakładać żeby nie osłabiać mięśni.
OdpowiedzUsuńWszystko będzie dobrze, wierzę w to i trzymam kciuki :))
Pozdrawiam
no to szybkiej rekonwalescencji zycze a i o dzieciach i ogrodzie milo sie czyta...pozdrawiam ania:)
OdpowiedzUsuńWitaj!Bardzo Ci współczuje!ja dowiedziałam się , że mam kręgosłup 30 października kiedy to na przejściu dla pieszych uderzył we mnie samochód i złamał mi kręgosłup.cały czas chodzę w gorsecie Jewetta ( 6 tyg leżenia plackiem) teraz chodzę pomału bez gorsetu robię gimnastykę zaczynam rehabilitacje:laser, krioterapię,pole magnetyczne.Ale leżenie najlepiej mi wychodzi nawet jak piszę do Ciebie też poleguje.Chciałabym w maju wrócić do pracy!leząc robię też na drutach Mój blog powstał właśnie dlatego że od 5 misięcy siedzę w domu i to jest moje okno na świat!!!Życzę Ci dużo cierpliwości i spokoju duchowego:)))Pozdrawiam Anita
OdpowiedzUsuńO mamuniu, to dopiero masz przewalone, to moje dolegliwości w takim razie pikuś, pan pikuś:)
UsuńDziękuję koleżanki drogie za słowa pociechy, ja tez mam nadzieje, że będzie lepiej, bo nie wyobrazam sobie żeby to przeszło w normę....
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne wiosenne zdjęcia :):):)
OdpowiedzUsuń