jest juz od kilku tygodni, dokładnie od dnia kiedy mnie pogieło. Stało sie to własnie jak przymierzałam guziczki do niego. Jestem na chodzie , ale...musze się pilnować, no i rada pani doktor zasiac na ogródku trawe, na caaaałym ogródku, jak to tak..?
No ale do rzeczy, robiłam z czerwonego Himalaya Padisah, drutami nr 4,5. W związku z tym nabrałam 105 oczek na rozmiar powiedzmy ok. 42. I nie profilowałam na talię, bo na razie nie ma co zaznaczać. Talia jak poszła sobie rok temu, to jeszcze nie wróciła. Zołza jedna. Ale Maleństwo juz bedzie miało 4 mce w przyszłym tyg, jak to leci. I macierzynski jeszcze tylko do 25 czerwca, dobrze że potem wakacje ale co dalej. Hmmmm. Mózg mi sie gotuje.
Obserwatorzy
sobota, 29 maja 2010
wtorek, 25 maja 2010
Ishbel -ciapata
Z włóczki Ranco Multy Araucania, ręcznie farbowana w kolorach różu i szarości.
Myslałam,że wyjdą pasma z tych kolorów, ale wyszły ciapki, stad Ishbel-ciapata. Chusta zrobiona bez stosowania sie do przepisu, bo nie umiem tych wykresów dopasowywać. Popatrzyłam jakie wzory i sie robiło. A że miałam ochote na nuppki,to wzięłam wersję z nimi. Coś mi sie słabo rogi powyciagały, chyba jeszcze raz ją zmoczę.:)
Myslałam,że wyjdą pasma z tych kolorów, ale wyszły ciapki, stad Ishbel-ciapata. Chusta zrobiona bez stosowania sie do przepisu, bo nie umiem tych wykresów dopasowywać. Popatrzyłam jakie wzory i sie robiło. A że miałam ochote na nuppki,to wzięłam wersję z nimi. Coś mi sie słabo rogi powyciagały, chyba jeszcze raz ją zmoczę.:)
piątek, 14 maja 2010
Ciągle pada
jak w tej piosence, a mnie krew zalewa. Ani z domu wyjść, dzieci się kiszą i wariują, ogród w maju najpiękniejszy a nie ma jak się nim nacieszyć. A tyle żeśmy na tę wiosnę czekali... Na domiar złego mnie pogięło, dosłownie. Wypadł mi dysk i mam leżeć na brzuchu przez tydzien, jak do jutro nie poprawi się to zastrzyki i mały odstawiony od piersi, wyć mi się chce trochę z bólu trochę z nerwów. I na drutoterapii ie mogę uprawiac:(
A rok temu było tak fajnie, byliśmy w Ustce na wczasach...
A rok temu było tak fajnie, byliśmy w Ustce na wczasach...
wtorek, 11 maja 2010
Węgierka:)
Turkusik
sobota, 8 maja 2010
Świety by oszalał
a co dopiero ja, nic nie idzie tak jak by chciał zdrowo przecietny człowiek.
Mały smara i chara, wreszcie dopadło i jego. Co sie kurde dziwic skoro od urodzenia ciągle ktoś z jego najbliższych jest przeziębiony, nie wyłaczając matki. Maćko znowu ma jazde z migdałami, trzeci wycinany był w zeszłym roku, okazuje sie że trzeba jeszcze podciąc boczne bo przy infekcji powiększają się i przytykaja trabki słuchowe, w efekcie Młody nie dosłyszy, i " coooo?" Znowu szpital, znieczulenie ogólne, masakra.
Po drugie: Nie mam czasu, wkurza mnie to. Prasowania za to ma baaaardzo dużo.
No i byłam dzis na imprezie pt " Świeto kwiatów' w sasiedniej miejscowości i zostałam nabita w pambuko. Chciałam miec czarne pełne orliki, takie bylinki i co? przyjechałam do domu lece posadzić i zong, kłącze ładnie zapakowane w próchniczce było zgnite:(, no i czerwony łubin który okazał sie być niebieskim, stąd nauka jest dla żuka, niech kupuje lepiej już zielone i kwitnace.
No i shalomek jeden poszedł do prucia bo zrobiłam za duży, zaczęłam w międzyczasie drugi raz, bo podoba się mi ten fason poza tym robię z czerwonego padisaha i naprawde fajnie wygląda. A kremowy tez do poprawy. No i co.... święty by oszalał
Mały smara i chara, wreszcie dopadło i jego. Co sie kurde dziwic skoro od urodzenia ciągle ktoś z jego najbliższych jest przeziębiony, nie wyłaczając matki. Maćko znowu ma jazde z migdałami, trzeci wycinany był w zeszłym roku, okazuje sie że trzeba jeszcze podciąc boczne bo przy infekcji powiększają się i przytykaja trabki słuchowe, w efekcie Młody nie dosłyszy, i " coooo?" Znowu szpital, znieczulenie ogólne, masakra.
Po drugie: Nie mam czasu, wkurza mnie to. Prasowania za to ma baaaardzo dużo.
No i byłam dzis na imprezie pt " Świeto kwiatów' w sasiedniej miejscowości i zostałam nabita w pambuko. Chciałam miec czarne pełne orliki, takie bylinki i co? przyjechałam do domu lece posadzić i zong, kłącze ładnie zapakowane w próchniczce było zgnite:(, no i czerwony łubin który okazał sie być niebieskim, stąd nauka jest dla żuka, niech kupuje lepiej już zielone i kwitnace.
No i shalomek jeden poszedł do prucia bo zrobiłam za duży, zaczęłam w międzyczasie drugi raz, bo podoba się mi ten fason poza tym robię z czerwonego padisaha i naprawde fajnie wygląda. A kremowy tez do poprawy. No i co.... święty by oszalał
niedziela, 2 maja 2010
Majowo
Jesteśmy sobie na wsi kieleckiej, ptaszki śpiewają, wszystko pachnie, inaczej jak u nas. Właściwie to tu też jest u nas, tylko rzadziej. Ojcowie (szwagrów dwóch) zabrali dzieci na wyprawę do lasu, oczywiście doszli tylko do bramy a "bliźniaki" juz były zmęczone:)Bliźniaki są z jednego roku, obecnie 3latki,ale po innych rodzicach:)to moja córa i siostry syn. No, ale jak widziały kałużę to im zmęczenie przechodziło, Maćko mój najstarszy syńcio- 6 latek, najbardziej był zadowolony jak mu koła od roweru do połowy w wodzie stały. Efekt wyprawy taki ,że wrócili mokrzy do kolan,z kaloszy woda sie wylewała, a teraz spia snem sprawiedliwych:))Ojcowie też. A mamusia może sobie cos podziergać:)Na zakupach byłam, tradycyjnie jak na razie, u e-dziewiarki i zaczęłam sobie chustę wzoreczkiem estońskim. Na tapecie zaczete 2 kardigany shalomy, w jednym tylko rękawki zrobić, drugi mniej zaawansowany, no i szal dla mamy, cos nie moge go skonczyc
Subskrybuj:
Posty (Atom)