Obserwatorzy

wtorek, 25 lutego 2014

Wiosenne trojaczki:)

Dziś wyprodukowałam, jeszcze ciepłe.....
 Nie tak, że z marszu....:)
Szycie chodzi za mną od dawna, pierwsze szwy robiłam 20 lat temu.....a ten materiał też  tyle lat przeleżał mamie w szafie:)
A że jesteśmy na feriach u rodziców, wykorzystałam fakt posiadania przez mamę maszyny.
i forma użytkowa jest zrobiona, nawet dość wiosenna:))

Ja swojej maszyny jeszcze nie posiadam, ale zrobiłam sobie już podstawowy kurs szycia :)czyli pierwszy krok zrobiony. W sumie  drugi też, bo rozeznanie w maszynach już mam i model upatrzony też jest:)
Niedługo się zacznie....psucie metrów materiału i nici i ...pod nosem:)
A i nie mam aspiracji szycia bluzek, spodni, sukienek itp...raczej proste formy użytkowe :))
 Szyje się fajnie, gorzej z pruciem:) 
No ale żeby nie było.... na drutach się dzieją 2 sweterki:) 

czwartek, 13 lutego 2014

Jednolicie i wrabianie.

Jak wiecie lubię robić czapki i na dodatek jeszcze w nich chodzę:)) poznałam smak chorych zatok więc się pilnuję:) no i doszłam do wniosku, że nie mam  brązowej czapki....w tamtym roku miałam i bardzo ją lubiłam, ale się trochę znosiła o ta . Kupiłam brązową alpakę i zrobiłam coś w rodzaju Starr, ale bez ażura. Zamiast niego są 2 cienkie warkoczyki. 
 Bardzo trudno mi ja było sfotografować, bo i kolor ciemny brąz i dość długi włosek.
Szczegóły:)

 i z wyrazami sympatii dla moich wiernych czytelniczek i komentatorek:)))
się dzierga coś dla .....Hani oczywiście:)

środa, 12 lutego 2014

Dziecko dziewiarki:)

No muszę to napisać, bo Pawełek (od niedawna lat 4) dziś mnie bardzo rozbawił swoim tekstem:)
- Mamusiu, mamusiu daj mi jakąś wełnę....
- A do czego chcesz? ( nadmienię , że rozmowa ma miejsce w czasie masowej produkcji Walentynek:)
- Potrzebuję  :)
- Ok,( tu mamusia udaje się do swoich kartoników)
- Mamusiu, ale jak nie masz to może być jakaś włóczka.....:))
Skubaniec już zanotował w swojej małej łepetynce, że jest wełna i jest włóczka  i to nie jest to samo:)))
I pozdrowienia od Miśki


sobota, 8 lutego 2014

Upopielony

No nijak inaczej mi się nie kojarzy mój nowy sweter jak własnie Upopielony....czyli innymi słowy utytłany w popiole....przebija trochę różu z tego popiołu... ale feniks to to raczej nie jest....
Powstał przez impuls w ciągu 3 dni....impulsem był  kurs Doroty....brakowało tylko listwy i ten stan przeciągnął się do miesiąca....Musiałam go zrobić już natentychmiast więc szybki przegląd włóczek ...są 2 motki szarej Angory de lux i 2 motki Araucanii Ranco w kolorach szarym i różowym...powinno starczyć...powinno ....okazało się, że Araucanii na listwę braknie więc kombinacje co by tu....i czy jest sens.... czy ja w takich kolorach będę chodzić.....fazę na szary miałam 4 lata temu....w końcu zamówiłam motek szarego Woola  - metraż taki jak Araucania i wyszła szara plisa i szare mankiety do szaroróżowego kadłubka....
No i ja w Upopielonym w promieniach lutowego słońca, dziś mieliśmy 13 stopni.....

 z daleka wygląda jak szaaary...
 ale z bliska widać kropelki różu

 no i cóż nam tu wychodzi.....
a z dodatkowych atrakcji to zdaje się jelitówka się do moich dzieci przyplątała...:(