No muszę to napisać, bo Pawełek (od niedawna lat 4) dziś mnie bardzo rozbawił swoim tekstem:)
- Mamusiu, mamusiu daj mi jakąś wełnę....
- A do czego chcesz? ( nadmienię , że rozmowa ma miejsce w czasie masowej produkcji Walentynek:)
- Potrzebuję :)
- Ok,( tu mamusia udaje się do swoich kartoników)
- Mamusiu, ale jak nie masz to może być jakaś włóczka.....:))
Skubaniec już zanotował w swojej małej łepetynce, że jest wełna i jest włóczka i to nie jest to samo:)))
I pozdrowienia od Miśki
Tak to już jest z synami dziewiarek. A może to panowie o imieniu Paweł tak mają. Mój brat Paweł w wieku lat pięciu robił na drutach sweterki misiom. Ja byłam oporna bardzo w nauce dziergania. Pozdrowienia i życzenia już walentynkowe ślę.
OdpowiedzUsuń:)) to musiał być słodki widok, taki dziergający chłopaczek:))dziękujemy i tez ślemy mooooc buziaczków walentynkowych
OdpowiedzUsuńZdolnego masz synka :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dzięki. Też pozdrawiamy słonecznie;-)
OdpowiedzUsuńJest wełna i jakaś włóczka, no tak , uważnie słucha się mamusi! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń