Obserwatorzy

poniedziałek, 21 lutego 2011

Znalezisko

Jesteśmy u tzw. wód:)
czyli u dziadków, którzy jak juz niektórzy wiedzą mieszkają w miejscowści uzdrowiskowej...i tak zgadaliśmy się na temat przędzenia wełny...i oto co mój tato miał skamuflowane na stryszku.
Kołowrotek jest po babci, mocno nadszarpnięty zębem czasu. Ja nigdy nie widziałam jak babcia przędzie, już wtedy nie hodowali owiec. Tak że jest on gdzieś z lat 50-60, jak przyjade na weekend majowy to sobie go wyczyszczę i odmaluję. Siebie jako przaśniczki to ja raczej nie widzę...



Dzieci sie dotleniają, starsze jeżdżą na sankach a Paweł w wózku- mina średnio zadowolona

a tu juz Paweł na sankach, chyba mu lepiej:)

A tak pięknie wiosennie było jak przyjechaliśmy....

Roboczo się wkurzam, zachciało mi sie swetra po tylu chustach i dzis skończyłam ale powtórka z rozrywki....tak jak shalomie okazało się, że ostatni motek ma inny odcień i sprułam. Miał byc dłuższy sweterek, żeby wygrzewać moje korzenie:) a będzie krótki...

6 komentarzy:

  1. Tak teraz tylko mówisz, a jak odnowisz kołowrotek to Cię zaraza prząśniczek chwyci i tyle będziemy Cię widziały :DDD Miłego odpoczynku!

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja też myślę jak scriptoria - te wszystkie -ozy (to będzie... kołowrotkoza? przędzioza?) to mocno zakaźne są - ostrożna bądź!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Żesz,jakie cudowne znalezisko:)Miłego odpoczynku!A nie przemroź tych swoich korzeni:)

    OdpowiedzUsuń
  4. W piwnicy u mojej Mamy, też stoi kołowrotek po Babci. Pamiętam jak przędła, zawsze zimową porą, gdy nie było pracy w ogrodzie lub przy przetworach. Bardzo dawno temu to było, bo Babcia nie żyje już od 24 lat, ale warkot kołowrotka i zapach świeżej owczej wełny pamiętam do dziś. Babcia moja była mistrzynią w tworzeniu równiusieńkiej niteczki :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. OJ co ja bym dała za takie znalezisko!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Okazuje się, że jest jeszcze jeden tylko trochę zdekompletowany:)) no szok:)

    OdpowiedzUsuń