Witam serdecznie Was w Nowym Roku:)))
Dla nas zaczął sie nie najlepiej, Pawełek w Sylwestra zaczął gorączkować i po wizycie u lekarza okazało sie, że tym razem bez antybiotyku sie nie obędzie:(( Marudzi, to mało powiedziane...do tego ida mu 2 dwójki...jestem rozdarta, bo włóczki mam piekne do przerobienia i wolaja mnie strasznie, ale dzieci to jeszcze u mnie priorytet:))Wczoraj przyszła świezutka dostawa i Maćko stwierdził : o Nowe włóczki, kiedy Ty je kupiłaś? Mama to najbardziej w świecie kocha włóczki...No to musiałam go naprostować, ze włóczki to ja owszem bardzo lubię, ale kocham tylko ich i oni są najważniejsi....Ten Mój Maciuś...
A jeszcze w Starym Roku skończylam Hani chustę z Saroyali z Rozetti, ta włóczka nie najlepiej sie udała Rozetti. Czasem miałam wrażenie że robię z czesanki, a i kolory tak sobie sie zmieniają, musiałam troche rwac, brrr. Strasznie farbuje na dodatek, woda była granatowa.... Wolę Himalaya Padisah:)albo Magica:)

A to komplet dla Anuli z fioletowej Caschmiry, bardzo dobrze sie zblokowała, zrobiłam z 1 motka 300 m.

Chyba ostatnia już czapka Poppy

Na wieszczku tak sobie, ale na Ani na pewno pieknie będzie się prezentować

W takim troche minorowym nastroju, ale liczę na poprawę... może juz nastepny wpis będzie radośniejszy...:) pozdrawiam